• Aby poznać człowieka, trzeba zostać jego towarzyszem podróży - spotkanie z Panią Elżbietą Dzikowską

          • Życie człowieka można podzielić na kilka etapów. Gdziekolwiek i kimkolwiek byśmy nie byli, życie jest po to, aby czerpać z niego garściami. Tak właśnie robi bohaterka tego artykułu - słynna podróżniczka, reżyserka programów telewizyjnych, fotografka i autorka książek – Pani Elżbieta Dzikowska! Jak sama przyznała w wywiadzie “W drodze najlepiej!” dla tygodnika Tele Tydzień: „Życie bez podróży jest jak potrawa bez soli.“
            Tak pięknym i podsycającym głód ciekawości cytatem przejdźmy do relacji ze spotkania

            Wywiad od kuchni:

            31 stycznia 2022 roku w Domu Kultury w Kłobucku odbyły się warsztaty
            z dziennikarstwa. Poprowadziła je Pani Agata Sobczak. Opowiedziała o tym jak wygląda wywiad od strony technicznej. Dawała rady jak rozpocząć i zakończyć wywiad, jak się zachować podczas prowadzenia takiej rozmowy. Podsunęła nam również pomysły na pytania do Pani Elżbiety oraz bardziej przybliżyła nam jej osobę.

            Przed wyjazdem do Warszawy musiałyśmy przygotować 15 pytań do Pani Dzikowskiej. Wysłuchałyśmy kilku jej wypowiedzi, aby zobaczyć jak ona zachowuje się podczas udzielania wywiadów i na jakie pytania lubi odpowiadać, a na jakie nie.

             

            Podróże małe i duże: 

            Nasza wyprawa rozpoczęła się w godzinach porannych dnia 2 lutego bieżącego roku w budynku Miejskiego Ośrodka Kultury im. Władysława Sebyły w Kłobucku. Po zabraniu prezentów dla pani Elżbiety (m. in. bukietu kwiatów z wkomponowaną częścią globu oraz portretu podróżniczki autorstwa Magdaleny Parkitnej) około godziny 7 wyjechaliśmy z Kłobucka małym busem. W pojeździe znajdowały się osoby obsługujące kamery i mikrofony (panowie Wojciech Krysiak, Paweł Morga); pani fotograf (Kasia Szymczyńska); pani dyrektor MOK-u (Olga Skwara); druga pani dziennikarz, w tym nasza mentorka (Agata Sobczak) oraz my same dziennikarki-amatorki: uczennice III Liceum Ogólnokształcącego im. Kazimierza Kosińskiego - Katarzyna Szmigiel i Julia Jeziorowska. Nie można pominąć także  pana kierowcy, który bardzo bezpiecznie dowiózł nas na miejsce spotkania.

             

            Cel: Warszawa i dom pani Dzikowskiej.

            Dotarliśmy do celu około godziny 10:30. Oprócz jednego dłuższego postoju, podróż minęła nam bardzo dobrze i bezpiecznie, a pogoda również nam dopisała. Po wszystkich utrudnieniach (korki, błoto, światła) byliśmy na miejscu - bus zatrzymał się przed domem pani Elżbiety.

            Dom pani Eli był dokładnie taki, jak się spodziewałam. Był oryginalny i… bardzo podróżniczy? To dobre określenie. Kiedy na niego spoglądałam, czułam się jakbym za dotknięciem różdżki przeniosła się do słonecznej Grecji. Dom na zewnątrz był
            w kolorach bieli i błękitu. Powoli opanowywało nas podniecenie, presja, ciekawość i stres.

            Obładowani rzeczami ruszyliśmy do środka. Jednak takiego powitania nikt się nie spodziewał! Przywitał nas pies pani Dzikowskiej, po krótkiej zabawie z pieskiem (był naprawdę uroczy!) weszliśmy do środka.

            Zdjęliśmy buty i ubrania wierzchnie, a pani Ela pokazała nam swój salon, w którym panowie i pani fotograf rozkładali potrzebny sprzęt, wcześniej witając się
            z podróżniczką. Reszta ekipy starała się nie zawadzać. Wręczyliśmy też prezenty. Wywiady mieliśmy przeprowadzać w powyższym salonie.
            Wnętrze domu pani Dzikowskiej  zdecydowanie odzwierciedla jej barwne, podróżnicze życie. Na ścianach wiszą różne obrazy, maski i wiele ciekawych pamiątek przywiezionych z innych krajów.

            Wzrok przyciągała piękna wiekowa szafa, niezwykły kominek z obrazem arystokracji
            z któregoś z azjatyckich państw, portrety pani Elżbiety i świętej pamięci pana Tony’ego Halika oraz miękki dywan. W pomieszczeniu znajdowały się również dwa fotele, stół, sofa, lampy i regały.

            Oprócz nas i pani Dzikowskiej w mieszkaniu znajdował się również kot podróżniczki. Zwierzę nie chciało dać się pogłaskać, ale było z nami przez całe nagrywki. To się nazywa  niezawodny widz!

             

            Światła, kamera, akcja!

            Kiedy kamery się włączyły, musiałyśmy przezwyciężyć strach i zaczęłyśmy rozmowę. Gdy padło pierwsze pytanie, stres odszedł w zapomnienie. Zadawałyśmy pytania i z ciekawością słuchałyśmy odpowiedzi. Takiej pasji, jaką ma pani Elżbieta do podróży, fotografii nie ma nikt na całym globie. Chłonęłyśmy informacje niczym gąbka. Czułam się bardzo naturalnie rozmawiając z Elżbietą Dzikowską, choć miałam z tyłu głowy, że rozmawiam z osobą starszą i do tego sławną. Mimo to panowała przyjazna, otwarta atmosfera.

            Po skończeniu nagrań zeszłyśmy z Julką niczym aktorzy ze sceny i z boku przyglądałyśmy się nagraniom pani Agaty. Było to ciekawe doświadczenie. Mogłyśmy przyczaić się niczym drapieżnik, obserwując techniczne działania pani fotograf oraz panów. Dodatkowym atutem tej sytuacji było to, iż mogłyśmy obserwować pracę naszej mentorki. Pani Agata była niesamowita, widać było, że ma rozległe doświadczenie. Po krótkim czasie i pani Agata skończyła wywiad.

            Ostatnia scena nagrana! Na dziś koniec rozmów!

             

            Wnioski - już po wszystkim!

            Po zakończonych wywiadach kamery zgasły na dobre, jeszcze chwilę rozmawialiśmy z panią Dzikowską. Aż w końcu musieliśmy ruszyć w powrotną drogę - bardzo niechętnie, gdyż pani Elżbieta była idealnym kompanem do rozmów. Podziękowaliśmy podróżniczce (wcześniej każdy z nas zrobił sobie pamiątkowe zdjęcie), ubraliśmy się i żegnając się z pieskiem, wyjechaliśmy z osiedla, a potem i z samej stolicy.

            Po kilkudziesięciu minutach od opuszczenia willi pani Elżbiety Dzikowskiej, pogoda wyraźnie zaczęła się zmieniać. Zaczął padać śnieg z deszczem. Pan kierowca przedtem jak i teraz zachowywał szczególną ostrożność. I całe szczęście!

            W czasie drogi powrotnej rozmawialiśmy z całą ekipą naszej małej wyprawy, która wychwalała wspólny sukces mój, Julki oraz pani Agaty.

            Spotkanie to zrobiło na mnie i na wszystkich zresztą wielkie wrażenie, ponieważ dotąd, przynajmniej my z Julką, nie spotkałyśmy  tak sławnej osobistości.

            Kiedy wyruszaliśmy, miałam kompletny chaos w głowie. Czy wszystko zabrałam? Czy mam ułożone pytania? Jak mam się zwracać do pani Elżbiety? Która z nas zacznie? Wiedziałam wszystko i nic.

            Po dotarciu na miejsce, kiedy kamery zaczęły nagrywać, pierwszą myślą było “nie zbłaźnić się!”, lecz z pierwszym pytaniem wszystkie negatywne emocje uciekły w siną dal. Wszystko wyszło lepiej niż zakładałyśmy. Było widać, iż z Julką dałyśmy z siebie 100
            a nawet 200%. Nigdy wcześniej nie przeprowadzałyśmy takiego wywiadu, więc było to ciekawe doświadczenie.

            Pani Dzikowska  zrobiła na nas bardzo pozytywne wrażenie. Jest ona niesamowicie otwartą, uprzejmą osobą z dużym poczuciem humoru, która potrafi ciekawie rozwinąć swoją wypowiedź i lubi opowiadać o swoich przeżyciach.  Podczas wywiadu odpowiadała na każde z naszych pytań. Dowiedziałyśmy się o niej kilku nowych rzeczy, o których wcześniej raczej nie mówiła.

            W godzinach popołudniowych dojechaliśmy do Kłobucka - przygoda zakończona sukcesem!!

             

            “To już jest koniec, nie ma już nic (...)” - Elektryczne Gitary

            Oczywiście - jak to w zakończeniach bywa - należałoby komuś podziękować. W imieniu swoim i Julii pragnę podziękować całemu zespołowi MOK-u, który zorganizował wyjazd i był z nami na miejscu, naszej bohaterce Pani Elżbiecie Dzikowskiej, paniom Jolancie Sowie i Aleksandrze Desperak za wspaniałą możliwość sprawdzenia sił w roli dziennikarek (wytypowały nas do udziału
            w przedsięwzięciu) i nam samym. Julia, udało się i możemy być z tego dumne!

            Z radością odsyłamy do fotorelacji, która znajduje się na stronie internetowej Miejskiego Ośrodka Kultury w Kłobucku. Wkrótce możliwe także będzie posłuchanie i obejrzenie filmików z wywiadami.

                                                                                                                       Katarzyna Szmigiel, 3ap

                                                                                                                        Julia Jeziorowska, 1a

          • Charytatywny gest uczniów III Liceum Ogólnokształcącego im. K. Kosińskiego w Kłobucku

          • Polonez, piękne stroje i suto zastawione stoły: studniówka to wciąż ważna tradycja kultywowana przez maturzystów. W tym roku dobrą zabawę uczniowie z III Liceum Ogólnokształcącego w Kłobucku postanowili połączyć z akcją charytatywną i wpadli na pomysł przekazania posiłku dla potrzebujących rodzin z terenu Kłobucka.

            Tegoroczni maturzyści wspólnie z pracownikiem GOPS w Kłobucku oraz pedagogiem szkolnym w niedzielę 06.02.22r. odwiedzili wybrane rodziny z terenu miasta i  przekazali Im przygotowane wcześniej paczki z posiłkami.

            Dziękujemy za Waszą empatię, wsparcie i zrozumienie potrzeb innych ludzi.

            (Wizerunek osób obdarowanych upubliczniono na podstawie zgody wyrażonej przez zainteresowanych).

          • Udział w 30. finale WOŚP już za nami!

          • W minioną niedzielę, tj. 30 stycznia odbył się 30 już Finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w którym nie mogło zabraknąć nas – uczniów i nauczycieli naszej szkoły. Tegoroczna akcja skupiła się na zbiórce funduszy na zakup sprzętu dla oddziałów okulistycznych.

            Pomimo niesprzyjającej tego dnia aury pogodowej, członkowie SKW oraz SU wraz z opiekunami kwestowali na ulicach Kłobucka i Panek od samego rana. Pełni motywacji i zaangażowania prowadzili zbiórkę przy kościołach oraz sklepach, zbierając pieniądze dla potrzebujących. Wieczorem nasze dwie puszki trafiły do Sztabu WOŚP, znajdującego się w MOK w Kłobucku. Po podliczeniu okazało się, że zebraliśmy kwotę 2236, 40 zł.

            Dziękujemy wolontariuszom oraz ich opiekunom  za zaangażowanie i poświęcony czas. Efekty naszych działań udowadniają, że uczniowie naszej szkoły mają wielkie serca i empatię, a pomaganie ma sens i wnosi wiele pozytywnych emocji.